sobota, 26 października 2013

Rozdział 44


W ostatnim rozdziale :
 Kamil zaczął grzebać po kieszeniach, w końcu wyjął dwa prostokątne kartoniki. Dał mi je do ręki. Zaczęłam czytać ; 
 - „ Bilet na lot POLSKA;Wrocław – WŁOCHY ; Verona. „ Kamil zwariowałeś ?! - Rzuciłam mu się na szyję.. Verona miasto miłość, Romeo i Julia.. Poczułam się jak by ktoś dał mi skrzydła..
 - Tak myślałem, że się spodoba.  - Odwzajemnił mój mocny uścisk. - Musimy wykorzystać ostatnie chwilę wolności, za nim dzieciaki się urodzą. 
 - Właśnie.. Dzieci.. - Odkleiłam się od niego. 
 - Ola.. Spokojnie, damy sobie radę. Kto jak nie my ? - Objął mnie ręką. 
 - Tak myślisz ? 
 - Jestem pewien. -  Obdarzył mnie ciepłym uśmiechem. 
 Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy zapomnieli o istniejącym świecie. Mogliśmy milczeć, nic nie robić, zawszę się doskonale rozumiemy. Wiem, że Kamil będzie cudownym ojcem.. Ale bliźniaki ? Ta informacja mnie przeraziła.. Nie wiem dlaczego, ale ta informacja bardzo mnie martwi..  Kurde.. Jednak z drugiej strony to nie wyrok. 

 * Kilka godzin później * 


 - Kamil.. - Siedzieliśmy w salonie i jedliśmy kolację.  

 - Tak ? - Odpowiedział zachrypniętym głosem. 
 - Postanowiłam, że jutro pojadę do Dąbek. 
 - Pojedziemy kochanie. - Poprawił mnie i sięgnął po kanapkę. 
 - Przecież tam będzie Hanka.. Wiesz jak Ciebie nie lubi. 
 - Nie szkodzi. Liczysz się tylko Ty i dzieciaki. - Musnął moje czoło. - Przeżyję jakoś Hanię i jej humorki. - Zaśmiał się.  

 Następnego dnia wyruszyliśmy bardzo wcześnie. Ostatni raz z mamą widziałam się dobre kilka miesięcy temu. Jednak nie tęsknie za nią.  Dąbki nie są już moim domem..  Są nimi Lipki. Kamil, Łukasz, Kornela i Konrad... To oni są mi teraz najbliżsi. Nie sądziłam, że przez taki krótki czasu tak dojrzeję.. Rok temu nie pomyślała bym, że poznam Bednarka, a co dopiero będę z nim w ciąży. Co raz bardziej przyzwyczajam się do tej myśli. 


 Pobyt w domu rodzinnym minął mi bardzo szybko. Wspólnie z Kamilem stwierdziliśmy, że na razie nic, nie będziemy mówić  mojej mamie. Tylko Hania dowiedziała się o mnogiej ciąży. Od roku nie miałam możliwości być na grobie taty. Udałam się tam sama, aby o wszystkim dokładnie opowiedzieć tacie. Może to dziwne, ale zawszę, ale to zawszę czuję tam obecność taty. Gdyby żył.. umiał by mnie poprowadzić. Pewnie wtedy matka nie znalazła by sobie nowego faceta.. Nie cierpię go. Pewnie za jakiś czas się opamięta, zresztą jak zawszę..  Hania bardzo się na nich skarży.. A pro po Hani..  Zmieniła się, czy na lepsze, tego nie wiem. Wiem jedno, porzuciła swój „mroczny” styl.  Z tego co wiem, wszystko zawdzięcza Konradowi, są razem. Bardzo się cieszę, że im się udało. Z tego co wiem mają plany, ale co z tego będzie.. Nie wiem. 


*Oczami Kamila, kila dni później* 
 Nie pamiętam kiedy byłem taki szczęśliwy. Dzisiaj jadę do miasta miłości z ukochaną, będę ojcem w dodatku podwójnie, a przede wszystkim układa mi się z Olą.. Nigdy bym nie pomyślał, że  jedna osoba może dać tak wiele szczęścia. 


 BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!  




________________________________________


Przepraszam, że dopiero dziś, jednak piszę rozdziały na bieżąco i nie miałam czasu.. A wczoraj spędziłam wspaniałą nockę z Kamą ♥. Serki o 4 nad ranem.. :D 

********
Myślę, że powinnam być z wami szczera...
Staram pisać, się jak najlepsze rozdziały, jednak tak jak pisałam ostatnio co raz częściej mam z nimi problemy.. Coś się we mnie wypaliło. 

sobota, 19 października 2013

Rozdział 43



W ostatnim rozdziale :

W końcu się ogarnęliśmy i usiedliśmy przy stole.
- To może jakieś winko ? - Zaproponował Konrad.
- To ja wam naleję. - Zaproponowałam. .
- Jak to nam, a ty? - Zdziwione rodzeństwo zapytało, niemal, że jednocześnie..
- Ola przez najbliższe siedem miesięcy nie mogę pic alkoholu, zaszkodziło by to naszej fasolce. - Kamil zaczął im tłumaczyć..
- No to teraz brat, zamiast wozić się furą po mieście.. Będziesz holował za autem wózek..
- Konrad ! - Kornela go skarciła. Nie powiem.. Wyglądało to naprawdę zabawnie. Kornela wstała i podeszła do nas. - Gratuluję wam. - Przytuliła nas.


**Siedzieliśmy do późna, jak zwykle skończyło się na tym, że rodzeństwo nocowało u nas. Nie chciałam, żeby się szlajali po nocach. Brakowało mi tych debili, przez ten czas. Konrad jak zawszę żartował, teraz jego żarty spadły na ciążę. Nie skończyło się na jednym dowcipie. Muszę przyznać, że udało mu się jak zawszę doprowadzić nas do wybuchu śmiechu i łez.


* Oczami Kamila *
Obudziłem się rano przed Olą. Wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę kuchni, w której siedziała moja siostra.

- Hej. Wyspałaś się ? - Przytuliłem się z nią na powitanie.
- Jak zawszę. - Uśmiechnęła się, podsuwając mi pod nos talerz z kanapkami. - Mam te bilety dla Ciebie.
- Kompletnie o nich zapomniałem.. Co bym bez Ciebie zrobił. - Wstałem z krzesła i kolejny raz przytuliłem się do Korneli.
- Nie słodź mi tutaj. Proszę. - Podała mi dwa bilety na wylot.. - Idź je schowaj za nim Ola wstanie. - Przerwała mi moje myślenie.
- Masz rację. - Wyszedłem z kuchni, mijając się z Olą przedpokoju.

* Oczami Oli *

Dlaczego Kamil od rana tak dziwnie się zachowuje ? Może coś knuję ? Weszłam do kuchni i przywitałam z Kornelom. Zaczęłyśmy plotkować, jak by cały wieczór nam nie wystarczył. W końcu do kuchni wszedł Kamil.

- Kotek.. Pójdziesz ze mną do lekarza ? - Zapytałam się go.
- Źle się czujesz ? - Zaczął dopytywać.
- Wszystko okej. Muszę iść do ginekologa.. Sprawy z ciążą. - Wytłumaczyłam mu.
- Jeszcze pytasz ? Jasne, że pójdę. - Podszedł do mnie i mnie przytulił.

W końcu dobiegał godzina 13. Kornela i Konrad zebrali się do domu, a my ruszyliśmy w stronę Wrocławia.
Przez całą drogę rozmawiałam z Kamilem.. Nie mogliśmy się nagadać, mieliśmy masę tematów.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Lekarz stwierdził, że zrobi mi USG.
Położyłam się na  kozetce.  Odsłoniłam brzuch, lekarza polał mi na niego żel, po czym przyłożył mi do niego „słuchawkę” od urządzenia.
- Biją im serduszka. - Lekarz wskazał na monitor.
- „Im” ?! - Wydukałam, trzymając Kamila za ręce. Wpadłam w osłupienie.
- Tak to ciąża mnoga. - Lekarz obdarzył mnie ciepłym uśmiechem.
- Ola... Zbladłaś. Nie martw się, będzie dobrze. - Kamil mnie pocieszał. - To będzie wszystko Panie doktorze ? - Lekarz pokiwał głową.
Poszliśmy podpisać jeszcze jakieś papiery i dowiedzieć się kilu rzeczy.
- Chodź kochanie zabieram Cie gdzieś. - Chłopak mnie objął.



- Gdzie mnie zabierasz ? Nie mam ochoty nigdzie iść. - Kamil jednak mnie prowadził.
- Chodź usiądziemy tu na ławce. - Narzuciłam mu moja decyzję.
- Skoro nalegasz. - Usiedliśmy.
Kamil zaczął grzebać po kieszeniach, w końcu wyjął dwa prostokątne kartoniki. Dał mi je do ręki. Zaczęłam czytać ;
- „ Bilet na lot POLSKA;Wrocław – WŁOCHY ; Verona. „ Kamil zwariowałeś ?! - Rzuciłam mu się na szyję.. Verona miasto miłość, Romeo i Julia.. Poczułam się jak by ktoś dał mi skrzydła..


BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!

______________________________________________________

Jeżeli mam być szczera, to po mały zaczynam mieć problem z przelaniem mojej wizji na „papier”, co mnie martwi. Mam wrażenie, że rozdziały są raz bardziej chaotyczne i nudne. Trzymajcie za mnie kciuki za następny rozdział, który pojawi się na początku tygodnia.

Jeżeli chcecie się ze mną kontaktować piszcie na ten e-amil aleksandra.kazimierczuk@o2.pl

Pozdrawiam.

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 42 - "Mąka"

W ostatnim rozdziale :

- Ola... Jakiej kariery.. Przecież to nie jest ważne. 
- Mam po 21 i 23 lata.. Chcesz zakładać rodzinę ? - Mówiła jeszcze przez łzy. 
- A co nam stoi na przeszkodzie ? Mogę zrezygnować z długich tras, a ty przecież możesz normalnie studiować.. Przecież prędzej czy później pojawiło by się dziecko. Wiem, że ty też tego chciałaś.. - Wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.. 
**
- W końcu mam go przy sobie.. Mimo wszystko, udało mi się żyć bez powietrza dwa miesiące.. - Ktoś nagle przerwał mi moje gdybanie.. Był to Kamil, przyszedł do pokoju, który miał posłużyć jako nasza sypialnia. 
- Chodź tu do mnie.. - Posunęłam się na łóżku, a on posłusznie usiadł obok mnie opierając się o ścianę. 
- Kamil. - Westchnęłam i oparłam głowę o jego ramię, on położył dłoń na moich plecach.. Siedzieliśmy tak, aż usnęłam.. Usnęłam wtulona w niego, jego zapach.. W cząstkę mnie.

Rano obudziłam się wtulona w Kamila, w jego zapach, perfumy, mięśnie... W całego niego.
Hej. - Powiedział za chrypniętym głosem.
- Cześć. - Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, najbardziej jak potrafiłam. - Kiedy wrócimy do Polski ? - Wymamrotałam. 
- A kiedy chcesz ? 
- Jak najszybciej. 

* Kilka godzin później

Siedziałam z Łukaszem w salonie. Kamil gdzieś znikł. Nie wiem gdzie... Po raz kolejny. 

- Dziękuję, że pomogłeś mi przez te dwa miesiące. - Wstałam z fotela i go przytuliłam. 
- Musimy wykorzystać ten czas na tulenie się, puki nie masz dużego brzuszka. - Chłopak zaśmiał i puknął mnie w nos. 
- Ej ! - Udałam oburzoną. -Robimy gofry ? 
- Pewnie, chodź. - Złapał mnie za rękę i poszliśmy do kuchni. 

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie byli cali w mące.. Kiedy Kamil przyszedł do domu. Oparł się o drzwi do kuchni i zaczął śmiać.. 
- Niczym małe dzieci. - W tym momencie jednocześnie z Łukaszem rzuciliśmy w niego mąką.. 
- Ejj.. Za co ? - Tym razem to on udał oburzonego.. - Wiecie co to oznacza ? Wojnę na mąkę... - Nie wiedzieć dlaczego Łukasz miał w domu, duży zapas mąki. Jednak po 10 minutach nie było już żadnego opakowania.. 
- No to teraz wielkie sprzątanko. - Mówiłam ledwo przez śmiech, byłam cała w białym proszku.. A sprzątanie zajęło nam resztę dnia, mimo całego sprzątania całą podłoga była matowa.. 

* Następny dzień * 

Wstałam dosyć wcześniej, aby spakować moje rzeczy. Uznałam, że zdecydowanie za długo siedziałam na głowie Łukaszowi, mimo tego, że jestem moim przyjaciele.. Tyle mu zawdzięcza. Kocham go jak brata. 
Pakowanie trochę mi zaczęło, około 9.30 skończyłam. Poszłam do kuchni zrobić pożegnalne śniadanie.. Jednak chłopaki mnie wyprzedzili.. Na stole czekał stos gofrów, jajecznica i pyszne tościki. 
- Chłopaki.. Przeszyliście samych siebie. - Oboje nastawili policzki na całus.. Posłusznie wykonałam ich zachciankę.. 
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać.
- Jeżeli przez kolejne siedem miesięcy będę jadła z dwóch, albo nawet za trzech to ja dziękuję.. - Siedziałam na krześle z pełnym brzuchem, a chłopaki wybuchli śmiechem. 
- Jedziemy ? - Kamil położył swoją dłoń na moim udzie. Ja pokiwałam głową na znak tak.

Łukasz odprowadził nas do drzwi. 
- Ja pójdę już do auta. Spakuję walizki. - Chłopaki przybili sztamę i poklepali się po plecach, szepcąc sobie coś do ucha. 
W końcu przyszła kolej na mnie. Wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam. 
- Wiesz.. Mogła bym dziękować i dziękować.. Za to co dla mnie zrobiłeś. - Poleciały mi łzy. Wiedziałam, że z powrotem szybko się nie zobaczymy. 
- Ola.. Jesteśmy przyjaciółmi, zrobiła byś dla mnie to samo. - Otarł moje łzy i przycisnął do siebie jeszcze mocniej. 
- Jesteś pewien, że nie wrócisz do Polski. - Przeciągałam ta chwilę jak najbardziej mogłam. 
- Nie.. Bynajmniej na ten moment. Idź już, bo nigdy się nie rozstaniemy. - Delikatnie musnął moje czoło swoimi ustami. 
- Masz racę. - Sprzedałam mu buziaka. Pomachałam i poszłam
Zeszłam w końcu do auta. 
- No to czeka nas pięć godzin jazdy.. - Kamil przeciągnął się na fotelu auta. 
- Czyli 17 / 18 będziemy w domu.. Stęskniłam się.
- Domownicy Lipek również stęsknili się za Tobą Olu.. 
- Wiedzą o mnie ? 
- Wiedzą, że wracamy razem, dlaczego uciekłaś – nie. - Odetchnęłam z ulgą.. Chce sama im o tym powiedzieć. - Kamil, możemy zaprosić na 19 Kornelkę i Kondzia ? 
- Jeżeli tylko chcesz. 

Reszta drogi minęła nam bardzo miło i dosyć szybko. Mieliśmy kilkanaście tematów do omówienia. W międzyczasie Kamil zaprosił swoje rodzeństwo na pogaduchy. 

- Kamil otworzysz drzwi ? - Wykrzyczałam na pół domu. 
Chłopak grzecznie wykonał moje polecenie, ja za też czas kończyłam robić przekąski. 
- Gdzie Olka ? - Słyszałam dobiegający głos Korneli z przedpokoju.. Jak jak się za nim stęskniłam. 
- W kuchni. - Usłyszałam jak Kornela biegnie ile tchu w nogach do mnie. 
- Ola, Ola, Ola.. - Przytuliła mnie z całej siły. Zaraz dołączył do nas Konrad. 

W końcu się ogarnęliśmy i usiedliśmy przy stole. 
- To może jakieś winko ? - Zaproponował Konrad. 
- To ja wam naleję. - Zapopronowałam. 
- Jak to nam, a ty? - Zdziwione rodzeństwo zapytało, niemal, że jednocześnie..
- Ola przez najbliższe siedem miesięcy nie mogę pic alkoholu, zaszkodziło by to naszej fasolce. - Kamil zaczął im tłumaczyć.. 
- No to teraz brat, zamiast wozić się furą po mieście.. Będziesz holował za autem wózek.. 
- Konrad ! - Kornela go skarciła. Nie powiem.. Wyglądało to naprawdę zabawnie. Kornela wstała i podeszła do nas. - Gratuluję wam. - Przytuliła nas. 


BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!

________________________________________________

Chciałam przeprosić, za to, że ;
1. Długo nic nie dodawałam.
2. Rozdział jest chaotyczny.

Kolejnego możecie się spodziewać w sobotę w godzinach wieczornych.

Pozdrawiam Kamę i Wilkową ! ♥ ♥

sobota, 12 października 2013

Rozdział 41

W ostatnim rozdziale :

- Do Olki.. Ja muszę tak jechać, wyjaśnić. Jak się zdecydujesz zadzwoń do wieczora. Pa ! - Rozłączyłem się.
Ponownie zacząłem rozmyślać co gdyby.. Niestety ponownie nie mogłem do niczego dojść..
**
Wspólnie z Konradem uznaliśmy, że najlepiej będzie jeśli pojadę sam. Całą drogę jechałem jak na szpilkach. W końcu moim oczom ukazał się wielki niemiecki napis „ Würzburg „
- Dojechałem. - Wymruczałem pod nosem.
Jednak Würzburg jest dużym miastem i jest masa korków. Dlatego postanowiłem odstawić auto i przerzucić się na nogi.
- Chyba się zgubiłem.. Muszę zapytać kogoś o ... - Mamrotałem sam do siebie, jednak ktoś wyrwał mnie z transu.
- Siema. Bednarek, prawda ? - Przytaknąłem. - Gracie gdzieś ? - Zaczepił mnie wysoki nastolatek..
- Nie, nie. Ja w sprawach osobistych.
- Może w czymś pomóc ?
- A mógł byś ? - Zadarłem brwi do góry.
- No przecież mówię. W czym problem ? - Nastolatek się uśmiechnął.
- Potrzebuję znaleźć tą ulicę. - Dałem mu karteczkę z adresem.
- To nie daleko. 15 minut spacerkiem, idziemy ?
- Jasne.. Prowadź.
Tak jak mówił Patryk - bo tak nazywał się chłopak, który mi pomógł – po 15 minutach byliśmy na miejscu.
Weszłem po schodach na pierwsze piętro małego bloku. Szukałem mieszkania numer 6. Nie było trudno go znaleźć. Gdy stałem już przed drzwiami, wziąłem kilkanaście głębokich wdechów i wydechów. W końcu zapukałem.
- K-Kamil, co ty tu robisz ? - W drzwiach stał zaskoczony Łukasz.
- Kto to ? - Ten piękny, kobiecy, troskliwy głos wydobywający się z kuchni rozpoznam wszędzie.. Głos Oli.
- Wejdź. - Najwyraźniej chłopak „przemyślał” mój przyjazd, otworzył szerzej drzwi na znak, abym wszedł.
Pomieszczenie było naprawdę miłe, przepełnione zapachem, który był mi dobrze znany – zapach Aleksandry..
Weszłem do kuchni, w której siedziała dziewczyna. Usiadłem naprzeciwko niej, cały czas patrząc w jej piękne zielono-niebieskie oczy.. Położyłem swoje dłonie na jej delikatnych rączkach.
- Ola.. Dlaczego uciekłaś ? - Do jej oczu napłynęły łzy.
- Z-za... Zaszłam w ciąże. Przyjechałam tu, bo aborcja jest legalna. - Ścisnęła moja dłoń, ja odwzajemniłem ten uścisk..
- Zrobiłaś to ? - Powiedziałem stanowczym i poważnym głosem. - W tej chwili ona odsunęła się od krzesła i wstała. Ukazał mi się minimalnie zaokrąglony brzuszek.
- Nie mogła bym.. Przecież to nie winna istota ludzka, która nie zawiniła.. Jednak nie chciałam wracać, żeby nie zniszczyć Ci kariery...- Podeszłem do niej. Pocałowałem w brzuch i przytuliłem z całej siły.
- Ola... Jakiej kariery.. Przecież to nie jest ważne.
- Mam po 21 i 23 lata.. Chcesz zakładać rodzinę ? - Mówiła jeszcze przez łzy.
- A co nam stoi na przeszkodzie ? Mogę zrezygnować z długich tras, a ty przecież możesz normalnie studiować..



BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!

________________________________
Z tego względu, ze wczoraj był rozdział, dzisiaj również krótki. Mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza..
No to teraz liczymy osoby, które to zapewne przewidziały. :P

Aaaaaaa.. .Jeżeli macie jakieś pytania lub aluzję do bloga, lub chcieli byście po prostu ze mną popisać, zaorzyłam do tego e-maila aleksandra.kazimierczuk@o2.pl
Zapraszam !

piątek, 11 października 2013

Rozdział 40 ~ Droga do szczęścia..

W ostatnim rozdziale :


 Usiadłem na łóżku. Ręce oparłem o kolana, a na nie położyłem głowę. Zacząłem rozmyślać.. Ona nadal mnie kocha, a co jeżeli już nigdy więcej się nie spotkamy ? Z oczy po raz kolejny poleciały mi łzy. 

*Następny dzień. Oczami Oli*
 Umówiłam się z Kamilem na pięknej, zielonej i kwiecistej łące. Niestety drogę do szczęścia zagradzała nam duża, szeroka, rwąca rzeka. Biegliśmy w swoją stronę, po czym bez ustanie krzyczeliśmy do siebie
.
- Kamil ! Kocham Cie. Kamil.. Musimy porozmawiać ! Kamil.. Błagam..

Nie mogłam go usłyszeć, a on mnie.. Nagle za jego pleców wyszła piękna kobieta, z dziewczynką, którą trzymała za rękę. On mi pomachał i odszedł..
Kamil ! Kamil !! Błagam nie odchodź... - Wskoczyłam do rzeki, poczułam jaka była zimna i silna.. 
**
- Ola.. Ola ! Obudź się ! - Obudził mnie Łukasz. 
- On Ci się śnił ? - Przytaknęłam, a on mnie mocno przytulił. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas.. Jak ja się cieszę, że mam przy sobie takich wspaniałych przyjaciół. 
- Ola.. A może pora mu powiedzieć ? Minęły już dwa miesiące.. - Przerwała mu. 
- Łukasz.. 
- Tak się nazywam. - Puścił oczko. - Jesteś dla mnie jak siostra, nie chce , żebyś spieprzyła sobie życie. 
- Może masz rację.. 

*Oczami Kamila* 
- Przez kolejne, dni czułem w środku, że to nie będzie nasz koniec.. Lecz przeciwnie, że to będzie nasz wspaniały, lepszy początek.. Jednak wiem, że muszę coś zrobić. Ja wiem, że ona też tak czuję. Jednak nie wiem czemu, nie chce mi nic powiedzieć. - Moje rozmyślanie przerwał mi mój telefon i Konrad. 
- No siema brat. Mam wiadomość, która powinna Cie ucieszyć. - Mój brat zaczął. 
- Mógł byś przejeść do rzeczy ? - Zaproponowałem. 
- Skoro, tak ładnie prosił.. - Przedłużał. 
- Konrad... - Skarciłem go. 
- Dobra, dobra. Już mówię. W końcu, udało mi się pociągnął Hankę za język. Wiem gdzie jest Ola.. Nie wiem, dlaczego wcześniej o tym nie pomyśleliśmy.. 
- Konrad.. - Po raz kolejny go skarciłem. 
- Jest u Łukasza, w Niemczech. 
- Jedziesz ze mną ? 
- Gdzie ? - Zapytał jak by nie rozumiał. 
- Do Olki.. Ja muszę tak jechać, wyjaśnić. Jak się zdecydujesz zadzwoń do wieczora. Pa ! - Rozłączyłem się. 
 Ponownie zacząłem rozmyślać co gdyby.. Niestety ponownie nie mogłem do niczego dojść.. 


BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !! 





____________________________________

Ponownie muszę przeprosić, za rozmiar rozdziału. Niestety nie mam czasu, a wiem, że muszę coś dodawać. „Lepszy rydz, niż nic” - Musicie niestety zadowolić się takim rozdziałem. Co prawda miałam do niego trochę inne plany, ale myślę, że taki jest spoko... Obawiam się, że najszybciej rozdział dodam dopiero w PONIEDZIAŁEK... Mam wtedy luźny dzień w szkolę, więc będę miała czas. 

Cóż.. To już chyba stało się tradycją, że przeżywam każdy kolejny rozdział... 10, 20, 30 aż w końcu ten – 40. Czas leci, a ja nadal nie mogę uwierzyć, ze prowadzę bloga. :D 

P.S. Po raz kolejny, proszę o szczere komentarze, ponieważ one są na wagę złota. 

wtorek, 8 października 2013

Rozdział 39 ~ "Kochaj ją gdy jest przy tobie i kiedy odchodzi.."

W ostatnim rozdziale :
Poczułem jak łzy napływają mi do oczu, a w głowię zacząłem mieć tysiąc pytań i myśli.. Jednak nie miałem żadnej odpowiedzi. 
Jednak nie miałem żadnej odpowiedzi.
Usłyszałem jak ktoś wchodzi przez drzwi.. Miałem cholerną nadzieję, że to Ola i Kornela zrobiły mi bardzo głupi kawał.. że zaraz wyskoczą i zaczną się ze mnie śmieć.. Jednak nic z tego, to była Kornela.. Położyła swoją rękę na moim barku i zaczęła mnie pocieszać.

- Kamil.. Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. - Z oczu zaczęła lecieć mi mokra, słona substancja zwana łzami. - Pojedziemy do domu, pogadamy z Konradem. On może coś wiedzieć. - Otarła mi łzy z policzka i mocno przytuliła..
- Jedziemy ? - Jeszcze raz przetarłem oczy. On tylko pokiwała głową i skierowała się w stronę wyjścia.



Zgodnie stwierdziliśmy, że ja zajmę miejsce pasażera. Droga dłużyła się okropnie. Mimo że trwałą kilka minut. Cały czas miałem tysiąc pytań w głowię, a żadnej odpowiedzi.. Żadnej.

**

Siedzieliśmy we trójkę na kanapie, tzn Ja, Kornela i Konrad.. W głębi duszy wierzyłem w to, że on coś wie..
- Konrad. Jeżeli wiesz cokolwiek – powiedz. - Kornela zaczęła.
- Słuchajcie.. Pamiętacie Hanie prawda ? - Tu z siostrą jednocześnie kiwnęliśmy głową na „tak”. - Powiedziała mi tylko tyle, że Olka wyjechała i kiedy będzie gotowa skon taktuję się z Tobą Kamil.
- A gdzie jest Hania ? - Drążyła uparcie temat.
- W Dąbkach, ale ona i tak wam nie powie.. Mi nie chciała to wam tym bardziej. Wiecie jaka ona jest..
**
- Minęła kilka dni. Ola nawet nie dała znaku życia. Gdybym nie pojechał w trasę...
- Kamil, nie zadręczaj się. - Kornela mi przerwała.
- Robisz wszystko co możesz. Byłeś w Dąbkach, w mieszkaniu we Wrocławiu, gadałeś z Łukaszem.. Właśnie, gadałeś ?
- Nie odbierał. Dzwoniłem kilka razy, mam nadzieję, że oddzwoni.

Bez żadnych nowych wieści minął kwiecień, maj, w którym zawiesiłem koncerty oraz czerwiec.

*Dryń, dryń, dryń* - Ze snu wyrwał mnie mój telefon. Przetarłem oczy, kilka razy, bo nie wierzyłem. Po takim czasie zadzwoniła do mnie Ola. Bez wahania odebrałem.

- Hallo ? Ola, gdzie jesteś co się dzieje ? - Zacząłem tysiącem pytań.
- Kamil.. Znasz może ten fragment tekstu „Strach przed utratą kogoś szczerą miłość rodzi
Kochaj ją gdy jest przy tobie i kiedy odchodzi „ ? Jeżeli tak bardzo Cie proszę.. Zastosuj się do niego... Nie wydzwaniaj do mnie więcej, nie szukaj mnie. Nie proś Hanki o informację, daj mi spokój. - Głos się jej załamał.- Kocham Cie. - Rozłączyła się.

Usiadłem na łóżku. Ręce oparłem o kolana, a na nie położyłem głowę. Zacząłem rozmyślać...




BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!

_______________________________

Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam za bardzo czasu.. A teraz po prostu muszę dodawać regularnie rozdziały.. Macie może jakieś przeczucia co do ucieczki, lub jakieś aluzję ?
Czekam niecierpliwie na wasze opinie. 

sobota, 5 października 2013

Rozdział 38

W ostatnim rozdziale :

- Kornela. Chyba za dużo wypiłaś. - Zaśmiałam się. - Nie. Nie planujemy nic więcej jak na razie. Powiedz mi jak tu Cie nie kochać ? - Znowu się zaśmiałam.. Za dużo procentów.
W połowie naszej dyskusji dołączyła do nas Hania. Ona również poczęstowała się winem. Siedziałyśmy i gadałyśmy tak do drugiej w nocy..

*Oczami Kamila*

- To już dziś ! - Pomyślałem przy budzeniu się w hotelowym pokoju.
- To już dziś.. - Wyszeptałem sam do siebie, siedząc już na łóżku. Moją „rozmowę” z samym sobą przerwał dźwięk pukania w drzwi. Wstałem z łóżka, chwyciłem w międzyczasie jakieś ciuchy.
- Kamil ! - Otworzyłem drzwi, jednak jak to Aneta w gorącej wodzie kąpana od razu weszła do pokoju.
- Dzień Dobry. - Uśmiechnąłem się i oparłem o ścianę zamykając jeszcze oczy.
- Kamil, błagam Cie.. Nie śpij. - Posłusznie otworzyłem oczy.
- Aneta.. Dzisiaj wracamy do domu. Może trochę luzu ? - Zaproponowałem.
- Dokładnie dzisiaj wracamy, jednak nie zapominaj o koncercie. Gramy o 16, więc za godzinę na dolę. - Spojrzałem na zegarek, który znajdował się przy wielkiej plazmie, której tak naprawdę nie miałem okazji nawet włączyć. Zegarek pokazywał 9.30.
- Okej. - Odprowadziłem ją do drzwi.
Położyłem się ponownie do łóżka, przy czym ustawiłem budzik na 9. 00.
- Hym.. Pół godziny na pewno mi starczy.
Chyba jednak nie muszę mówić jak to się skończyło. Ponownie byliśmy spóźnieni prze ze mnie.. Na szczęście tutejsza atmosfera jest zawszę luźna, jak w rodzinie. Nawet Aneta zaczęła się śmiać, kiedy w pośpiechu próbowałem znieść walizkę z drugiego piętra..

- W końcu zapakowaliśmy się do busa. - Pomyślałem wkładając słuchawki na uszy. Oparłem łokieć o kawałek gumy przy oknie, po czym dołożyłem do tego wszystkiego głowę. Wpatrywałem się w zmieniający krajobraz. Raz to las, raz to autostrada, miasto, czy chociaż by pagórki. Jechaliśmy trzy godziny. Koncert w Poznaniu. Dawno tu nie grałem jeszcze za czasów SGM.

* Oczami Anety*

- Chłopaki dlaczego Kamil jest taki zamyślony, coś się stało ? - Próbowałam wyciągnąć cokolwiek od nich.
- Ola się do niego nie odzywała od dwóch dni. Pewnie dlatego. - W końcu łaskawie odpowiedział mi Radek.
- Mieliśmy nic nie mówić ! - Skarcił go Maciek

- Jednak powinnam wiedzieć. - Skarciłam ich wszystkich.

* Oczami Kamila*

- Kamil możemy pogadać ? - Przyszła do mnie Aneta.
- Jasne. - Usiadła obok mnie.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że Ola się nie odzywa ? Odwołała bym koncert, a ty mógł byś spokojnie do niej jechać.
- Masz racje.. Mogłem z Tobą pogadać. Tym razem to ja nawaliłem. W końcu jesteś dla mnie jak druga matka. - Uśmiechnąłem się.
- Dobra, dobra. Nie słodź mi, wszystko jest już załatwione. Jedź już ! - Przytuliłem ją i szybko wsiadłem do auta.
- Kolejne trzy godziny jazdy przede mną. - Pomyślałem.
W głowie mam tysiące myśli co mogło się wydarzyć. Uznałem, że zadzwonię do Korneli.
- Hallo ? Siema siostra. Odwołałem koncert i jadę do Lipek.
- W końcu ! Wiesz co ja tu przeżywam ? Ostatnio byłam u niej dwa dni temu. Teraz jak o tym myślę.. To rzeczywiście nic nie było w porządku. Hania wyjechała, a Ola.. Tak jak by się żegnała. Mówiła, że dziękuję mi za wszystko, za to że byłam i jestem. - Przerwałem jej.
- Cholera jasna ! Dlaczego my musimy mieć zawszę pod górkę ? - Mój głos się załamał.
- Kamil.. Kamil ! Słyszysz mnie, wszystko będzie dobrze. - Moja opanowana siostra podkreśliła trzy ostatnie słowa.

Wpadłem do domu.
- Ola ! - Zacząłem krzyczeć, jednak bez skutecznie. Nawet Marleya nie było w domu. Zacząłem biegać po cały domu, szukając jakiej kolwiek wskazówki. Poszedłem do kuchni. Usiadłem na jednym z krzeseł opierając głowię o ręce. Nagle moim oczom ukazała się wcześniej nie widoczna wiadomość ;

KAMIL PROSZĘ PRZECZYTAJ...


Na samym wstępie chciałam bardzo Cie przeprosić, że doszło do takiej sytuacji. Chciałam Ci bardzo, podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłeś i, za to co chciałeś zrobić. Pamiętaj o tym, że zawszę będziesz w moim serce. Zawszę Cie kochałam, kocham teraz i będę kochać. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz i mi wybaczysz.. 
Na zawszę Twoja
 Ola...
P.S. Nie próbuj mnie szukać. 



Poczułem jak łzy napływają mi do oczu, a w głowię zacząłem mieć tysiąc pytań i myśli.. Jednak nie miałem żadnej odpowiedzi.


BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!  


__________________________

Z góry chciałam przeprosić za to, że rozdział jest chaotyczny. 

środa, 2 października 2013

Rozdział 37

W ostatnim rozdziale :

Film jest naprawdę ciekawy.. Jednak lekko się znużyłam. Siedziałam tak ja wcześniej na jednym końcu kanapy, a Konrad na drugim.. W dziwny sposób chłopak znalazł się koło mnie, jego ręka dziwnie mnie objęła.
- Konrad mogę wiedzieć co ty robisz ? - Skrzywiłam się.
- No co ? - Zdziwił się.
- Ehh.. Dobra nic.
Siedzieliśmy tak do przyjścia „gołąbeczków”. Dopiero teraz zobaczyłam jak Olka kwitnie przy Kamilu. Mam nadzieję, że im się uda.. Chciała bym kiedyś czuć się tak przy jakimś chłopaku.
**
Kamil wyjechał na ponad dwa tygodnie. Gra najpierw na śląsku, później ma kilka koncertów za granicą. Jeszcze wczoraj wieczorem proponował mi „wspólną” trasę jednak odmówiłam. Chce zająć się Hanką i sprawą ze studiami.
**
- Dziękuję Ci za wspólny wieczór. - Udało mi się się wycisnąć przez gardło. Czułam jak robi mi się w nim wielka „klucha”.
- Nie ma za co. - Chłopak przysunął się do mnie z jednego końca sofy na drugi.. Objął mnie ręką, czułam się trochę nie zręcznie, jednak.. Po prostu on ma to coś. Jest jak narkotyk. Nie chcesz się uzależnić, bronisz się, mimo wszystko ulegasz.
Ola w końcu wyszła z sypialni. Kurcze, chyba naprawdę kocha mnie mimo wszystko. Została ze mną, tu w Lipkach, w tej dziurze, chociaż mogła zwiedzić trochę świata... I przede wszystkim pobyć z Kamilem.. Nie cierpię go, ale mimo wszystko.. Moja siostra jest z nim, muszę go akceptować.
- Hej. - Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Hej, hej. - Odwzajemniła uścisk i przetarła twarz.
- Ola płakałaś ?
- Nie co ty. - Puknęła się w głowę na znak, żeby pokazać, że jest głupia.. Ech. Przywykłam przez te 16 lat.
Ola poszła do kuchni. Zaczęła coś pichcić.. Zaczęłam obawiać się o kuchnię. Ona nie miała talentu kulinarnego, mimo tego, że gotowała Bednarkowi.
- Dobra Hanka. - Poczułam rękę Konrada na moim udzie. - Ja już będę się zbierał. - Westchnęłam i ruszyłam ramionami. Chciała, żeby on nadal czuł się prze ze mnie odrzucony.
- Konrad ! Zostań na obiedzie. - Moja siostra wykrzyczała z kuchni.
- Bratowej nie odmówię ! - Odpowiedział jej w drodze do kuchni. Zaczęli gotować razem. Ja postanowiłam pójść do mojego królestwa – Pokoju.
**
- Konrad, może zadzwonisz do Kornelkę ? - Zaproponowałam.
- Czemu nie. - Uśmiechnął się i poszedł zadzwonić. Zrobił to dosyć szybko, bo Kornela jak zwykle się zgodziłam. Kocham to jej pozytywne nastawienie do życia !
- Dobra Konrad. Mi bratowej chyba możesz powiedzieć. Jak tam z moją siostrą ? Coś więcej ?
- Trochę się otworzyła, ale tylko trochę. Tak bardzo bym chciał... - Oparł się o blat kuchenny, założył ręce na siebie i zaczął rozmyślać.
Rozmyślał tak do przyjścia Korni.

Konrad po obiedzie musiał iść. Umówił się z kolegami. Natomiast Kornela została.
- Białe czy czerwone ? - Trzymałam dwie butelki wina. Białe w lewej czerwone w prawej.
- Ehh.. No nie wiem ciężki wybór. - Zaśmiała się. - Czerwone.
- No to czerwone. - Odłożyłam białe wino z powrotem do szafki.
Gadałyśmy, śmiałyśmy się i piłyśmy do wieczora. Uwielbiam całą ferajnę Bednarków. Są dla mnie prawdziwą rodziną. Do śmiania i płakania.
- Ola. Powiedz mi, jak to jest z Tobą i Kamilem.
- Ale co mam Ci powiedzieć. No jesteśmy ze sobą.
- Kamil nie planuje nic więcej ?
- Kornela. Chyba za dużo wypiłaś. - Zaśmiałam się. - Nie. Nie planujemy nic więcej jak na razie. Powiedz mi jak tu Cie nie kochać ? - Znowu się zaśmiałam.. Za dużo procentów.
W połowie naszej dyskusji dołączyła do nas Hania. Ona również poczęstowała się winem. Siedziałyśmy i gadałyśmy tak do drugiej w nocy..
BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !! 

____________________________________________


Starałam pisać, że jaśniej. Mam nadzieję, że chociaż w połowie spełniłam wasze nadzieje. Niestety w tym rozdziale nie dzieje się nic ciekawego, to dlatego, że niedługo akacja się rozkręci.
Chciałam bardzo podziękować anonimką, które pod pod poprzednim rozdziałem rozdziałem dały mi wskazówki. ^^