W
ostatnim rozdziale :
W końcu położyliśmy się spać, byłam zmęczona podróżą.
Jednak nie mogłam spać, rodzinny dom, tyle wspomnień, w dodatku
dzieciaki strasznie kopały. Jednak w końcu udało mi się zasnąć
pod 'skrzydłami' Kamila.
* 2 dni później *
Obudziłam
się z charakterystycznym bólem brzucha.. On mógł oznaczać tylko
jedno.
- Kamil zaczęło się. - Wyszeptałam chłopakowi do
ucha. Nie spodziewałam się tego, że dzieci urodzą się w moich
stronach, jednak naprawdę cieszyłam się z tego. Mama z Hanią
pomogły spakować mi torbę do szpitala, po czym pojechałam tam z
Kamilem. Rodzina obiecała, że zaraz również tam się zjawią.
Moją głowę prze pęłaniała tylko jedna myśl, czy tata jest
dumny...
Na szczęście od jakiś dwóch tygodni nosiłam przy
sobie całą dokumentacje ciąży, to wiele ułatwiło.
Lekarze
od razu przedstawili nam, w zasadzie to mi sprawę jasno – cesarka.
Tak naprawdę wszystko działo się bardzo szybko i nie wiele
pamiętam, wiem, że zarówno ja i Kamili byliśmy w szoku. Po jakiś
piętnastu minutach dostaliśmy informację o dzieciach. Chłopiec i
dziewczynka. Nie widziałam ich, ponieważ jako wcześniaki od razu
trafiły do inkubatora.
* Następny dzień *
Siedziałam obok Kamila przy inkubatorze dzieciaków.
- Kamil,
może w końcu pomyślimy nad imionami ?
- Dla chłopca
proponuję Natan. Od zawszę podobało mi się to imię. Dla
dziewczynki możesz wybrać Ty. - Złapał mnie z rękę.
-
Hym.. Natanek. Pięknie. - Obdarzyłam do uśmiechem. - Co powiesz
na Zosie ?
- Witaj Zosiu. - Posłał uśmiech w stronę naszej
drobnej córeczki i słodko się zaśmiał.
Po kilku tygodniach
mogliśmy zabrać dzieci do domu. Z jednej strony naprawdę się
cieszyłam, ale z drugiej bałam.. Bałam się tego czy damy sobie
rade jako młodzi rodzice. Na szczęście mama (w sensie P.Ela)
obiecała, że pomoże nam w początkach. Byłam jej za to wdzięczna
z całego serca.
W końcu dotarliśmy do domu, już jako
rodzice. To dziwne, podczas takiego krótkiego wyjazdu tyle się
zmieniło.. Można powiedzieć, że dojrzeliśmy.
Położyliśmy
dzieciaki na łóżku w sypialni. Usiedliśmy obok nich. Tak naprawdę
pierwszy raz przyjrzałam się im dokładnie. Ich piękne niebieskie
oczy. Uwielbiam oczy dzieci. W Zosi widziałam coś pomiędzy Hanią
a Kornelą, a Natan ? Natan to czysty potomek Bednarków. Wygląda
tak samo jak Kamil i Konrad za dzieciństwa. Nie wiedziałam, na kogo
wyrosną, ale wiedziałam jedną.. Dadzą nam nieźle w kość.
- Olu.. Nawet Cie nie podziękowałem.. - Kamil wyrwał mnie po raz
kolejny z transu.
- Nie masz za co.
- Mam. Za tą wspaniałą
dwójkę, za nasz związek. Kocham Cie. - Przytuliłam go spoglądając
na dzieci.
Którejś zimowej nocy, bo był już grudzień obudził nas okropny płacz Zosi.
Nie był taki jak zwykle. Zosia miała bardzo wysoką temperaturę,
spuchniętą twarzyczkę i nóżki.
- Kamil jedziemy do
szpitala. - Wypowiedziałam stanowczo, ubierając małą.
-
Zadzwonię do Korneli, żeby zajęła się Natanem. - Kamil miał
rację, lepiej nie ciągać zdrowego dziecka do szpitala, jeszcze
złapię jakąś chorobę.
Wszystko działo się bardzo
szybko. Byłam przerażona i wściekła, że nie mogę pomóc mojej
maleńkiej Zosi..
- Kamil.. A jak ona..Ona umrze ? - Mówiłam
przez łzy.
- Ola. Nie możesz tak myśleć. Lekarze na pewno
coś zdziałają. Spokojnie. - Objął mnie jak małe dziecko, w
głębi serca wiedziałam, że Kamil cholernie boi się tego co ja.
* Oczami Kamila *
W końcu przyszedł do nas
lekarz.
- Państwa córeczka ma chore oby dwie nerki, może
uratować ją tylko przeszczep. - Poczułem jak nagle wszystko się
wali..
- Spróbujemy jak najszybciej znaleźć dawcę, jednak to
może być trudne. - Lekarz coś jeszcze do nas mówił, jednak kompletnie go zignorowałem tuląc Ole. Wiedziałem, że nasza
rodzina jest zagrożona..
* Kilka dni później *
-
Kamil.. Zdecydowałam się zostać dawcą dla Zosi. - Dziewczyna
oznajmiła mi jedząc przy śniadaniu...
- Przemyślałaś tą
sprawę ? - Ola przez ostatnie dni wyglądała co raz gorzej, było
widać, że bardzo martwi się o Zosie. Co raz miej jadła, znikała
w oczach. Bałem się o nią cholernie. Jednak nie mogłem jej
niczego zabronić.
-
Tak, rozmawiałam wstępnie z lekarzem i jak na razie jestem idealnym
dawcą.
- Jesteś pewna, że tego chcesz ?
- Jestem pewna,
ze nie chce śmierci naszej córki. - Podkreśliła to przed ostatnie
słowo.
Rzeczywiście Ola była doskonałym dawcą nerki dla
naszej córki – Zosi. Operacja odbyła się kilka dni później od
wykonania pierwszych badań. Lekarz wyjaśnił nam dokładnie
wszystko. Powiedział, że przeszczępią tylko niewielki kawałek
jednej z nerek Oli.
*
Oczami Oli *
Nadszedł dzień operacji. Cholernie się bałam,
jednak dostawałam wsparcie od Kamila, cały czas był obok mnie.
Siedzimy razem w sali szpitalnej z Zosią na rękach. Dali nam ją na
chwilkę. Bardzo się cieszę, że już za jakiś czas będzie zdrowa
i nic nie zaszkodzi naszej rodzinie.
- Już czas. - Do
naszej sali wszedł lekarz
- Ostatnia piosenka dobrze ? -
Poprosiłam.
- Dam wam 5 minut. - Lekarz nie wiedząc o co
chodzi obdarzył nas ciepłym uśmiechem.
Rozpoznał nas już
dawno, zresztą jak cały personel. Na szczęście oni jak i gazety
dały nas spokój. Byłam im za to wdzięczna.
Razem z
Kamilem zaczęliśmy śpiewać „Chcę
przy Tobie być” przy czym lekko kołysałam Zosię. Nie ukrywam
poleciała mi przy tym kilka łez, ponieważ wiem coś więcej niż
Kamil..
Lekarze przenieśli mnie na salę operacyjną.
Zaczęli wbijać we mnie masę igiełek, przy najmniej ja to tak
odczuwałam. W końcu mój nos i usta objęła gumowa maseczka,
przez którą leciał gaz usypiając. Robiłam się co raz bardziej
senna, oczy sami mi się zamykała. Walczyłam z tym jak najdłużej,
jednak sama nie wiem czemu. W końcu przegrałam, a moje oczy
zamknęły się. Widziałam już tylko ciemność...
Opowiadanie
jest całkowitą fikcją literacką !!!
__________________________________
Dzisiejszy rozdział
był krótki, szybki i gorszy od poprzednich. - Wiem. Przepraszam.
Zapraszam was jutro na kolejny rozdział ! :)